Znikająca woda

Rok 2020 i 2021 był dla mnie trudny. Najpierw z powodu pierwszej fali pandemii, mój dziadek zamiast być w szpitalu 2 tygodnie spędził tam ponad 2 miesiące. Wrócił do domu jako człowiek, którego w wieku 88 lat trzeba było nauczyć wszystkiego od nowa. Dziadek, który zawsze był samowystarczalny, aktywny nagle stał się osobą wymęczoną szpitalem, apatyczną i uczącą się życia od nowa.

Potem było spokojne lato, ale jesień przyniosła nagłą i poważną chorobę Mamy. Z tego powodu, że wymagała całodobowej opieki bardzo często jeździłam do rodzinnych Starachowic (na stałe mieszkam we Wrocławiu) by wesprzeć tatę, brata i siostrę.

W momentach trudnych lub w chwilach totalnego zmęczenia wychodziłam z psem nad pobliski zalew Lubianka, który obecnie przechodzi rewitalizację. Z miejsca nad które przychodziło się z rodziną popływać, pograć w siatkówkę nagle stało się wyludnioną przestrzenią, dołem, w którym kiedyś była woda. Przez ostatnie 2 lata obserwowałam jak na dnie zalewu powstawał nowy ekosystem (zaczęła rosnąć trawa, pojawiły się drzewa, rzeka wyznaczyła nowe koryto) by w maju 2021 znów zniszczyć to, co stworzyła natura. Wiosną 2021 zaczęła się bowiem druga część rewitalizacji zalewu i na terenie pojawił się ciężki sprzęt, który rozjeżdża i wyrównuje dno zalewu.

Jest to pierwsza część wieloletniego projektu.