Aviero jest jednym z tych miasteczek, w którym zakochałam się od razu. Bardzo lubię Portugalię za jej nastrój, pogodę, charakter mieszkańców. W Aveiro podobało mi się również to, że miałyśmy domek, a za domkiem….ocean. Najprawdziwszy. Na plaży, która zaczynała się ledwie parę metrów za domkiem, był też bardzo długi pomost, odważnie wchodzący w głebiny oceanu. Spacerowało po nim mnóstwo ludzi, chociaż pewnie w wakacje jest ich jeszcze więcej.
I to zdjęcie powstało właśnie w taki sposób. Obserowałam tych, którzy z pomostu schodzili i tych, którzy zmierzali po nim w głąb oceanu, łudząc się, że mają jakąkolwiek władzę nad żywiołem.