Wernisaż w Starachowicach




Rok 2025 rozpoczęłam z przytupem i wystawą w swoim rodzinnym mieście. Tym samym „Karol lizał zdjęcia” mogli zobaczyć mieszkańcy Starachowic i nie tylko….




Nie ma jak u siebie

Przyznam się szczerze, że miałam nie lada tremę przed wernisażem. Chociaż ten zestaw pokazywałam już po raz trzeci, to jednak świadomość, że moje fotografie pokazuję w rodzinnym mieście, zrobiła swoje. Chociaż nie mieszkam w Starachowicach już prawie 20 lat, to jednak wciąż mocno jestem z nimi związana. Przestrzeń Parku Kultury, współorganizatora wystawy, jest imponująca. Olbrzymie foyer o nieco zaokrąglonym kształcie, gdzie na jednej stronie są ogromne lustra a na drugiej kilkumetrowe białe ściany przygotowane na takie okazje, jak moja.

Plan wystawy był jak zwykle jedyny i niepowtarzalny, bo na tym polega urok tego zestawu: jego ostateczny kształt zależy od przestrzeni, w której będzie pokazywany.




Wielkie wzruszenie

Samo wieszanie zajęło nam – mnie,Karolinie, Bogusi i Szymonowi – mnóstwo czasu. Ledwo wyrobiliśmy się przed zamknięciem Parku Kultury. Jednak sam wernisaż pełen był wzruszeń i zaskakujących spotkań. Nie zabrakło na nim mojej rodziny, przyjaciół, wiceprezydenta miasta Marcina Gołębiowskiego oraz mojej kuratorki Joanny Kinowskiej.

Podczas wernisażu można było kupić m.in. te fotografie, które składają się na projekt „Karol lizał zdjęcia”.